Wszędzie są wróbelki !

Podczas lekcji, podchodzi do mnie jedna z uczennic i z nieśmiałym uśmieszkiem wręcza mi zawiniętą kartkę, po czym ucieka pośpiesznie. Zaskoczona odwijam zawiniątko, a to co widzę w środku wprawia mnie w niemały zachwyt i wzruszenie.


A że dzieciaki wręcz kochają wszelką elektronikę, autorka tekstu wdzięcznie przypozowała do zdjęcia, gdy ją o nie poprosiłam.

Takich miłych słów od moich dzieciaków otrzymałam jeszcze wiele. Podczas pisania listów o szkole dzieciaki nie zapomniały o nowej osobie w klasie i sprawdzając ich pracę znalazłam mnóstwo podobnych tekstów. A jeden z listów był napisany bezpośrednio do mnie ! Dawno nikt nie sprawił mi tak wielkiej radości. Przy odrobinie wyobraźni, można posłużyć się praktycznie wszystkim, żeby sprawić radość drugiej osobie :)
 
Oto serduszko z drutu od Kochanej Nataszy :)
Gdy poprosiłyśmy tutejszego ogrodnika Bena, czy mogłybyśmy dostać kilka bananów, dostałyśmy kawał drzewa z tak słodkimi owocami, jakich jeszcze nie jadłam.


Takich przykładów wymieniać mogę jeszcze wiele.
I może te gesty nie zmieniają wiele i nie wpływają znacząco na nasze życie, to czy w ciężkich chwilach nie docenia się takich małych gestów ? Czy piękny szczery uśmiech z rana nie wprowadza nas w dobry nastrój na cały dzień ? A partyjka w Uno po ciężkim dniu nie daję chwili relaksu (szczególnie jak się trafi poniższe rozdanie ;) 

 
Wróbelek, wydawać by się mogło, że to tylko niezauważalny mały ptaszek. Na co dzień nawet nie zwracamy uwagi na te drobne stworzenia, do których widoku przywykliśmy. A to właśnie jeden z tych ptaszków wywołał na naszej lekcji nie małe poruszenie, gdy niespodziewanie wleciał przez okno do klasy. Dzieciaki zareagowały na jego widok bardzo spontanicznie, wydając okrzyki zachwytu chcąc za wszelką cenę złapać ptaka. Po co przytaczam tą, jakby się mogło wydawać, zwykłą sytuację ? Otóż,to wszystko uświadomiło mi, że życie składa się z takich małych „wróbelków” i to w nich ukryta jest tajemnica na szczęście. Warto nauczyć się dostrzegać ich jak najwięcej i cieszyć się każdą chwilą. Bo Bóg jest wielki i wszystko tak cudownie stworzył, że w każdym człowieku, w każdym miejscu i w każdej rzeczy ukryta jest ta Boża cząsteczka, która wprowadza poruszenie i zachwyt w nasze życie, przeganiając nudę.




Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, żebyśmy to my nauczyli się być takimi małymi wróbelkami. Bo chociaż świata nie zmienię i niejednokrotnie nie jestem nawet w stanie dać ludziom, których spotykam na swojej drodze, tego czego najbardziej im potrzeba, to Duch Święty potrafi działać cuda nawet przez tak małe i z pozoru nic nieznaczące gesty. On działa! Działa jak chce, przez co chce i kiedy chce, także nie wiem jak wy, ale ja chciałabym być taką iskierką Bożej miłości. Pozdrawiam z 1269 m  "nad ziemią".  
 

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak mieć brzęcząca albo cymbał brzmiący.” 1Kor 13,1-2

Małe rzeczy, a cieszą !


Co to jest kawałek drucika ? Zwykły śmieć ? Przy odrobinie wyobraźni i chęci można z niego stworzyć całkiem fajne a na pewno zabawne rzeczy :D Katrin stwierdziła, że słuchanie nauczycielki podczas lekcji jest za nudne, więc wykorzystując drut ( który wcześniej przysłużył się w eksperymencie) stworzyła sobie piękne okulary :)




Dzieciaki są cudowne! Czasem trudno, oderwać oczy od ich pięknych wielkich oczu i zamyślonych twarzy.

Moja pierwsza Chitenga!

W Zambii zaczyna się nowy rok szkolny, tak więc na placówce zaczęło się robić tłoczno. Dziewczynki po wakacyjnej przerwie wracają na teren misji i tak jak do tej pory na stołówce w porze lunchu byłyśmy tylko my (wolontariuszki z Polski) plus wolontariuszka z Irlandii, tak dziś większość miejsc była zajęta. Po zjedzeniu obiadu (shima z kurczakiem i sosem pomidorowym ), ku naszemu zaskoczeniu nadszedł czas na oficjalne przywitanie wolontariuszy. Poza wspomnianą wcześniej Patricią przybyły jeszcze 2 wolontariuszki z Niemiec, na zaszczytnych miejscach znalazło się także miejsce dla przebywających z nami Eweliny i Weroniki (które wyruszyły już do Mansy). Dziewczynki przywitały nas bardzo serdecznie i śpiewającą w tanecznym pochodzie wręczyły każdej z nas chitenge po czym zostałyśmy w nie ubrane :D Także mogę powiedzieć, że zostałam przyjęta jak swoja i tak właśnie czuję się w tym miejscu pełnym serdecznych uśmiechów :)  

 

Już tu jestem!

Już tu jestem! Zambia przywitała mnie uderzeniem ciepłego powietrza od razu po przekroczeniu progu samolotu. Pierwsze spojrzenie na otaczający mnie świat, tak różny od tego który znam i który otaczał mnie dotychczas i już wiem, że ten rok zmieni wiele. Mam wrażenie, że tu wszystko jest jakieś większe, drzewa są większe, powietrze jest cieplejsze, uśmiechy na twarzach ludzi tak bardzo szczere, nawet horyzont zdaje się sięgać dalej, a wielkość i jasność księżyca zapiera dech w piersi. Zachwyt nad różnorodnością i innością trwa…
Przy bramie wjazdowej na misję, stoi taki oto kolorowy bazarek (mistrz tetrisa, nie ma szans)






Ja WIEM, których wybrałem

"Ja WIEM, których wybrałem" , Takie zapewnienie usłyszałam w Ewangelii 26 Kwietnia, w dniu w którym słowa z Ewangelii dnia były mi szczególnie bliskie .

Tylko jak wierzyć tym słowom Jezusa zapisanych przez Świętego Jana, skoro na każdym kroku spotykam swoje słabości ??

Nie jedna i nie dwie sytuacje w których emocje biorą górę, pokazują mi jak słabym człowiekiem jestem, ile jest we mnie pychy, niecierpliwości, lenistwa...

Jezus jednak jest wierny swojemu słowu. I wybrał właśnie mnie do tej konkretnie misji. City of hope to miejsce w którym zapewne doświadczę wielu słabości- tych fizycznych związanych z innym klimatem, z ograniczeniami ludzkiego organizmu, z problemami z komunikacją ale także tych duchowych. Wiem jednak, że Bóg jest wierny swoim słowom a przecież powiedział MOC W SŁABOŚCI SIĘ DOSKONALI. Ufam głęboko, że ON chciał właśnie mnie właśnie tu i właśnie teraz. Nie pozostaje mi nic innego jak zawołać JEZU UFAM TOBIE i z uśmiechem rozpocząć moją roczną misję w Lusace. To Lecimy :)